Długie, zdrowe, lśniące włosy to marzenie prawie każdej kobiety. Niestety posiadaczki kosmyków, których długość sięga do pasa muszą zmierzyć się z wieloma trudnościami: plątanie się, wypadanie, rozdwajanie końcówek, itp. Zazwyczaj większość nas ma dość już w połowie drogi i decyduje się na “ostre cięcie”. Ja postanowiłam walczyć! Podjęłam wyzwanie metrowych włosów. Czy mi się uda? Na szczęście z pomocą przyszedł mi Le Grand Salon z Łodzi, wspólnie może uratujemy moją zniszczoną farbowaniem i prostowaniem czuprynę. Jedno jest pewne, nie będzie łatwo!
W tym momencie długość moich kosmyków wynosi 76 cm. Końcówki nie były podcinane od ponad roku. Są rozdwojone, zniszczone i nieestetycznie wyglądają. Próbowałam już olejku kokosowego, odżywek różnego typu, profesjonalnych szamponów, maseczek. W tym momencie moje włosy najlepiej reagują na serię SHINE firmy Aussie (szampon kosztuje około 23 zł, a odżywka 21). Od ponad tygodnia testuję profesjonalne kosmetyki marki Shwarzkopf. Eksperci w salonie Le Grand polecili mi linię BLOND ME, która odbudowuje oraz delikatnie zmienia kolor pasemek na odcień chłodniejszy. Zmianę w kolorze zauważyłam już po pierwszym myciu, nawet moje koleżanki w pracy pytały: “Robiłaś coś z włosami?”. Maseczka z wymienionej serii bardzo fajnie wygładza włosy oraz nadaje im blasku, mam również wrażenie, że zmniejszyła się ilość rozdwojonych końcówek. Myślę również nad zmianą koloru: rudy lub truskawkowy, a może inny odcień blondu, co sądzicie?
Trzymajcie kciuki za mój wymarzony metr! 😉